Abstract:
Rok 2005 miał być dla polskiej polityki rokiem przełomu. Rozczarowanie lewicą i społeczny postulat uzdrowienia sytuacji nieuchronnie przekierowywały duże grupy elektoratu w prawą stronę sceny politycznej i chociaż wszystkie partie odpowiedziały na apel o zmiany, to najbardziej liczące się projekty zaproponowały dwie największe z nich – PO i PiS. Marzenia jednak prysły po wyborach parlamentarnych, które połączone były z I turą wyborów prezydenckich - rozpoczął się okres oczekiwania. W takiej oto atmosferze premierem został nikomu nie znany Kazimierz Marcinkiewicz - człowiek z partyjnych dołów, który doświadczył nagłego awansu, według wielu stając się jedynie pionkiem i zabawką w rękach lidera PiS. Wizerunek polityka można zdefiniować jako całokształt cech i właściwości fizycznych i psychicznych człowieka, którego główną działalnością jest polityka. Kazimierz Marcinkiewicz, będąc premierem, w pełni realizował założenia kampanii wizerunkowej i świadomie korzystał z wielu jej instrumentów. Korzystał również z faktu, iż mało znani szerokiej publiczności politycy czy niezależni kandydaci nie są skażeni negatywnymi opiniami na ich temat, które mogą się nawarstwiać w trakcie ich kariery zawodowej. Marcinkiewicz, mimo swojego wcześniejszego doświadczenia, do świadomości masowej publiczności dotarł więc jako polityk tabula rasa i mógł swobodnie budować swój image niemalże od podstaw, bazując na owym pozytywnym nastawieniu odbiorcy. Trudno uciec przed porównaniem go do Nikodema Dyzmy, tym razem działającego w III RP. W niniejszej pracy spróbuję odpowiedzieć na pytanie, czy porównanie to jest zasadne, czy tylko mogło zostać użyte przez przeciwników Marcinkiwicza jako przemyślany chwyt spin doctorów polityków przeciwnych opcji.
Odpowiadając na pytanie, czy Kazimierz Marcinkiewicz odmienił polską politykę na
lepsze, skłonny jestem stwierdzić, że nie. Został raczej typem „dobrego policjanta”, cieniem
rzucającego oskarżenia i ostrego w wypowiedzi lidera partii. Im dłużej Marcinkiewicz
pozostawał na scenie politycznej, tym bardziej w tej dyplomacji i wrażliwości dostrzegano
jego miękkość, wręcz niedojrzałość. Kazimierz Marcinkiewicz ze społecznego oczekiwania wyrósł na polityka z
pierwszego rzędu. Nie były to jednak narodziny politycznej gwiazdy pełnej wrodzonej
charyzmy, przenikliwości i o nadzwyczaj wysokich kompetencjach, a raczej fala społecznych
emocji.